Kontakt
Przedszkole Gminne w Wilkołazie

Spektakl teatralny pt. Plastusiowy Pamiętnik- wyjazd do Centrum Promocji i Kultury w Kraśniku

ponad 7 lat temu

 

27 października 2017 roku wyjechaliśmy do Centrum Promocji i Kultury w Kraśniku na przedstawienie pt. „Plastusiowy pamiętnik” w wykonaniu aktorów Teatru Narodowego w Krakowie. Spektakl został oparty na najciekawszych wątkach znanej i lubianej lektury autorstwa Marii Kownackiej. Dzięki wyobraźni przenieśliśmy się w kolorowy świat pełen radości oraz zabawnych zdarzeń, gdzie wszystko jest możliwe. W nim mały ludzik z plasteliny – Plastuś mógł wszystko widzieć i słyszeć, a jego domem był piórnik. Wraz z Plastusiem wtapialiśmy się w ciąg niesamowitych perypetii, przeplatanych rytmicznymi piosenkami i teatralnymi efektami. Spektakl wzbogaciła piękna scenografia, barwne kostiumy, ciekawa choreografia, a przede wszystkim wspaniała gra aktorów. Przestawienie oprócz wartości artystycznych niosło ze sobą też elementy wychowawcze. Uniwersalność inscenizacji gra aktorów podkreślały relacje między postaciami i propagowanie ponadczasowych wartości takich jak: życzliwość, dobroć, przyjaźń, koleżeństwo. Przedszkolaki zadowolone wróciły do przedszkola. Podczas popołudniowych zajęć w sposób plastyczny wyrażały swoje przeżycia i wrażenia dotyczące obejrzanego przedstawienia.
Trochę historii….
„Plastusiowy pamiętnik” pierwszy raz ukazał się w „Płomyczku” dnia 2 września 1931 roku, a książka została wydana w 1936 roku i od tego czasu cieszy się niesłabnącą sympatią wśród dzieci. Maria Kownacka, autorka przygód ludzika z plasteliny, tak wspominała okoliczności jego narodzin:
„Było to bardzo dawno temu. Wasze mamusie nosiły wówczas jeszcze krótkie sukienki, a czesały się w warkoczyki z kokardkami albo obcinały włosy „na poleczkę”. Redaktorka „Płomyczka” umyśliła sobie wtedy, żebym koniecznie pisała opowiadanie o szkole, które ciągnęłoby się w pisemku przez cały rok, a bohaterem opowiadania miał być taki ludzik z drzewa czy też z gałganków. A ja wcale nie miałam ochoty o tym pisać! Co tu począć? Od czego jednak człowiek ma przyjaciół?!… Miałam taką siedmioletnią przyjaciółkę, Krysię. Nieraz naradzałyśmy się z Krysią, o czym by tu ciekawym do „Płomyczka” napisać. Myślę więc sobie: „Pójdę do Krysi, ona na pewno poradzi!” W dwa dni potem do moich drzwi — ktoś gwałtownie zakołatał. Biegnę co tchu otworzyć — we drzwiach stoi Krysia. Oczy jej płoną, spod beretu wygląda wiecheć czupryny, tornister przerzucony przez jedno ramię.
– Już mam!… Już wiem!… – krzyczy od progu.
I Krysia zdziera z pleców tornister, z tornistra wyjmuje piórnik, a z piórnika, moi kochani! – tyciusieńkiego ludzika jak ziarnko fasoli, z perkatym nochalkiem i odstającymi uszami. Stawia go sobie na dłoni i woła:
– Widzisz!… Teraz rozumiesz, z czego „on” będzie?!…
Kiwnęłam głową w zachwycie.
– Rozumiem. Z plasteliny!…
– A na imię będzie miał Plastuś!
Odtąd Plastuś stał na moim stole, a pamiętnik jego pisał się tak łatwo, jakby naprawdę on sam opowiadał w nim swoje przygody. Od tego czasu minęło wiele lat…”.